czwartek, 22 stycznia 2015

Recenzja książki Polskie Skrzydła nr 18 Wydawnictwo Stratus



Niedawno otrzymałem od wydawnictwa Stratus 18 numer Polskich Skrzydeł, który został poświęcony francuskim maszynom w polskich barwach w okresie II RP. Cała seria jest dobrze znana i ceniona przez pasjonatów lotnictwa polskiego, a najnowszy zeszyt z pewnością nie zawodzi oczekiwań.




Breguet XIX

Główną część książki stanowi obszerny opis służby Breguetów XIX w lotnictwie polskim. Samoloty tego typu przez długie lata latały pod polskim niebem i mają na swoim koncie kilka ciekawych i wyjątkowych historii. 



Rozdział poświęcony Breguetom można podzielić na trzy części. W pierwszej z nich czytamy o użyciu samolotów tego typu w polskich jednostkach w latach 20. i 30. XX wieku. Znajdziemy tutaj opis co ciekawszych maszyn z konkretnych pułków, a także kilka solidnie opracowanych kolorowych sylwetek. Dużą ciekawostką jest odtworzenie nietypowego godła uskrzydlonej strzały prawdopodobnie jednej z eskadr 1. Pułku Lotniczego. Bogactwo zdjęć w tej części robi wrażenie, a dla modelarzy stanowi świetny materiał ikonograficzny do wykonania dokładnej miniatury wybranego płatowca.


Drugą część rozdziału stanowi opis jednego z najsłynniejszych rajdów lotniczych II RP. Mowa oczywiście o słynnym przelocie Warszawa – Tokio – Warszawa. Opis lotu Bolesława Orlińskiego i Leonarda Kubiaka jest raczej znany, ale warto przypomnieć sobie jeszcze raz wszelkie perypetie i niesamowite przygody, jakich doświadczyli obaj lotnicy podczas tego trudnego lotu. Oczywiście nie brakuje archiwalnych zdjęć słynnego Bregueta zarówno przed lotem, jak i po powrocie do Polski. Na tych ostatnich widać wyraźne piętno odciśnięte na maszynie przez trudy rajdu. Całość uzupełniają kolorowe sylwetki prezentujące słynny samolot Polaków.


Trzecia część rozdziału o Bre XIX odnosi się do bardzo ciekawych, eksperymentalnych wzorów kamuflażu. Breguety XIX zostały wyznaczone do przetestowania nowych geometrycznych (dwu- i trójbarwnych) wzorów malowania. Mało tego, fotografie i kolorówki dokumentują także czterobarwny kamuflaż w nieregularne plamy. Istna gratka dla modelarzy!

Rozdział o Bre XIX jest dla mnie wyjątkowy również z innych przyczyn. Otóż wydawca zamieścił w książce jedno ze zdjęć z mojej kolekcji, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Miło mieć swój mały wkład w publikacje tego typu.



Farman F.86 Goliath

W drugim rozdziale przeczytamy o jednym z największych dwupłatów używanych w lotnictwie polskim. Samoloty były tak duże, że po zrealizowaniu dostaw w 1926 roku nie dysponowano hangarami mogącymi je pomieścić, przez co maszyny stacjonowały „pod chmurką”, co wyraźnie skróciło ich żywot. Farmany były dość niezgrabne i cierpiały na niedobór mocy, co było bardzo niebezpieczne w przypadku awarii jednego z silników. 


Farmanów używano w Polsce do szkolenia skoczków spadochronowych, o czym traktuje główna część tekstu. Użycie Goliatów nie było jednak zbyt ekonomiczne, bo skoczkowie byli transportowani w powietrze bezpośrednio na skrzydłach (na specjalnych trapach), co ograniczało możliwości transportowe do maksymalnie czterech skoczków jednocześnie. Tylko w jednym egzemplarzu Farmana przebudowano drzwi tak, aby umożliwić skoki bezpośrednio z kadłuba samolotu. 


Rozdział ten obfituje w wiele ciekawych zdjęć archiwalnych i kilka kolorówek. W jednym przypadku mamy możliwość odtworzenia pełnego schematu oznaczeń Farmana, co z pewnością powinno zainteresować modelarzy chcących wykonać replikę tego pokracznego samolotu.


Amiot 123

W trzecim rozdziale poznajemy historię kolejnego francuskiego samolotu w polskich barwach. Historia Amiotów 123 z biało-czerwoną szachownicą wiąże się ściśle z ideą przelotu nad Atlantykiem. Ludwik Idzikowski i Kazimierz Kubala dwukrotnie podejmowali próbę przelotu nad Oceanem Atlantyckim i niestety dwukrotnie nie zdołali osiągnąć celu (z tragicznymi skutkami). W rozdziale poznajemy historię obu prób, a także historię obu maszyn, na których je podejmowano. Warto wspomnieć, że samoloty te de facto nigdy nie trafiły do Polski. 




Wszystko zostało opatrzone dostępnymi zdjęciami archiwalnymi oraz kolorówkami prezentującymi oba płatowce. Niektórych może zaskoczyć niebiesko-białe ubarwienie Amiotów, ale w tekście znajdziemy wytłumaczenie takiego malowania.

Podsumowując, otrzymujemy kolejną wartościową książkę dotyczącą lotnictwa polskiego. Bardzo cenny ze względu na zebrany materiał ikonograficzny jest rozdział o Breguetach XIX. Nie dziwi fakt, że jest to dominująca część książki. Rozdziały o Farmanach i Amiotach 123 stanowią dobre uzupełnienie całości traktującej o francuskich maszynach z biało-czerwoną szachownicą.
Ten pozytywny obraz całej publikacji mąci jedynie brak wkładki w języku polskim, do której byliśmy przyzwyczajeni w przypadku poprzednich zeszytów Polskich Skrzydeł. Choć obecnie znajomość języka angielskiego jest dość powszechna, to nie każdy ma obowiązek go znać. Pozostało mieć nadzieję, że w kolejnych numerach serii wkłada powróci. A szykują się naprawdę ciekawe tematy…


Wydawnictwu Stratus dziękuję za przekazanie książki do recenzji. Podaję link do sklepu wydawnictwa, gdzie możecie kupić publikację:

5 komentarzy:

  1. Po dokładnym obejrzeniu kolorowych grafik Farmana F.68 "Goliath" zauważyłem błąd - światło pozycyjne (białe) na szczycie steru kierunku powinno świecić do tyłu a nie jak pokazano (do przodu). Ten sam błąd jest na rysunkach Bregueta XIX.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalszy ciąg uwag.
    Przy dość wysokiej cenie jakość druku (zdjęcia, rzuty barwne) winna być znacznie lepsza, przynajmniej taka jak np. w No. 1 SPAD 61C!. Np. zdj. 103 na którym kompletnie nic nie widać a jedynie z podpisów dowiadujemy sie co i jak..
    Brak wkładki w języku polskim, błędy szczegółów konstrukcyjnych w mal. rzutach. Prócz wspomnianych jest ich jeszcze kilka. Zastanawiające też jest dlaczego rysunki wykonał p. T.Vallet a nie np. p. W.Sankowski (jego autorstwa rzut boczny F.68 z kalendarza jest bez porównania lepszy od w/w).
    Brak chociażby podst. danych technicznych samolotów.
    Na plus zaliczam zdjęcia. Jest ich dużo w tym niepublikowanych.
    Reasumując "szału nie ma". Mogło być (znacznie) lepiej. Szkoda, Chyba najsłabsza pozycja z tej serii wydawniczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagi, powinny być one skierowane do wydawnictwa Stratus :)

      Dla mnie wystarczającą wartością tej książki są unikatowe, niepublikowane dotąd zdjęcia – to ogromny plus.

      Jak w większości publikacji, także tutaj są momenty lepsze i słabsze.

      Usuń
  3. "Dla mnie wystarczającą wartością tej książki są unikatowe, niepublikowane dotąd zdjęcia – to ogromny plus".
    Dla mnie też i dlatego ją zakupiłem.

    OdpowiedzUsuń