Kilka
tygodni temu na rynku wydawniczym pojawiła się świetna i długo oczekiwana
pozycja wydawnictwa Stratus traktująca o kolorystyce polskich myśliwców w
latach 1939–1947. O wysokiej wartości merytorycznej książki POLISH FIGHTER COLORS 1939–1947 vol. 1 z całą pewnością decyduje wiedza autorów, których dorobek znany
jest każdemu miłośnikowi polskich skrzydeł. Na łamach książki „spotkali się”
badacze, którzy specjalizują się w konkretnych okresach działalności lotnictwa
polskiego w czasie II wojny światowej: Bartłomiej Belcarz, Robert Gretzyngier,
Tomasz J. Kopański, Wojtek Matusiak, Marek Rogusz i Wojciech Zmyślony.
Latami
30. (do wybuchu wojny w 1939 roku) zajęli się Marek Rogusz i Tomasz J. Kopański.
W tej części książki na pewno niezwykle cenny, z punktu widzenia modelarzy,
jest oryginalny wzornik kolorów firmy Nobiles, która dostarczała farb do
pokrywania polskich myśliwców. Wzornik daje możliwość ponownego zweryfikowania
wiedzy na temat kolorystki naszych pezeteli. Marek Rogusz rozpracowuje dwa
warianty „polskiego khaki”: wczesny i późny, a analiza wykonana przez autora daje
solidne podstawy do wyboru właściwego koloru przy malowaniu miniatur
Puławszczaków. Dodatkowo omówiono także oznaczenia eskadr, numery podskrzydłowe
oraz numery seryjne samolotów, które nanoszono z wykorzystaniem szablonów o różnych
czcionkach.
Po
zbiorczym rozdziale traktującym o kamuflażu myśliwców w lotnictwie polskim
następuje „rozbicie” treści na podrozdziały o malowaniu poszczególnych typów
maszyn: PWS-10, P.7a oraz P.11. Zdecydowanie najwięcej uwagi poświęcono
jedenastkom, ale sporo dowiemy się także o „koniach roboczych” przedwojennego
szkolenia lotniczego, czyli PZL P.7a. Teksty okraszone są dużą ilością zdjęć
archiwalnych w wysokiej rozdzielczości, co pozwala dokładnie przyjrzeć się
konkretnym samolotom. Uzupełnieniem są profile barwne wykonane przez Artura
Juszczaka. Z całą pewnością gratką są dokładne zdjęcia nowego godła 112.
Eskadry Myśliwskiej (uskrzydlona salamandra), które wprowadzono tuż przed
wybuchem wojny. W książce znajdziemy dwa udokumentowane na fotografiach płatowce
noszące nowe godło: P.11a nr 7.35 oraz P.11a nr 7.44.
Książka
rozwiewa także inne wątpliwości, które wprowadzały dawniej pewne zamieszanie
związane z interpretacją zdjęć. Niewątpliwie przykładem takiego „poukładania”
spraw jest odtworzenie wyglądu dobrze znanej P.11c „4” (8.110) ze 152. Eskadry
Myśliwskiej, na której kpr. Stanisław Brzeski musiał przymusowo lądować po
walce 4 września. Maszynę tę często przedstawiano z godłem Walczącego Kondora w
kolorze niebieskim (Techmod np. powiela tę interpretację w swoim zestawie
kalkomanii do P.11), co jest błędem, bo kondor 152. EM był w kolorze czerwonym.
Z mojego punktu widzenia część o wrześniowych myśliwcach jest najbardziej
wartościowa. Myślę, że wiele osób zainteresowanych tym tematem znajdzie interesujące
wątki i być może dowie się czegoś nowego.
Zgodnie
z chronologią drugi duży rozdział książki obejmuje działania lotnictwa
polskiego u boku l’Armee de l’Air,
czyli francuskich sił powietrznych. Tematykę Polaków walczących pod niebem
Francji w 1940 roku od wielu lat zgłębia Bartłomiej Belcarz i to właśnie ten
autor podejmuje się analizy malowań samolotów użytkowanych przez polskich
pilotów podczas kampanii francuskiej. Podobnie jak w przypadku poprzedniej części,
także i tutaj podzielono rozdział na konkretne typy maszyn: Morane Saulnier
MS.406, Bloch MB.151 i MB.152, Caudron CR.714, Curtiss H-75A, Dewoitine D.520
oraz szkolne Dewoitine D.501/510.
Ponownie
uzupełnieniem tekstu jest szereg plansz barwnych z różnych rzutów, które pozwalają
na dość szczegółowe odwzorowanie kamuflażu na tworzonych miniaturach. Jak
wiadomo, jest to dość wymagający temat i ładne odwzorowanie układu plam
kamuflażowych francuskich samolotów jest nie lada wyzwaniem dla modelarza.
W
rozdziale na pewno warto zwrócić uwagę na solidne opracowanie tematu myśliwców
Curtiss H-75A w polskich rękach, a zwłaszcza ciekawej maszyny o numerze
seryjnym 183, która miała na ogonie naniesiony kontur szachownicy. Interesujące
jest również zestawienie wszystkich znanych obecnie zdjęć samolotu Dewoitine
D.520 pilotowanego przez Mieczysława Mümlera, na którym pilot lądował
przymusowo w wyniku uszkodzeń odniesionych w walce. Unikatowe są przede
wszystkim fotografie pokazujące wrak maszyny kilka miesięcy po tym wydarzeniu. Warto
dodać, że są to jedyne zdjęcia „polskiego” D.520, jakie dotychczas ujrzały
światło dzienne.
Na
miano dużej ciekawostki zasługuje natomiast sprawa „Warszawskiej Syrenki”
namalowanej na boku jednego z Koolhovenów FK.58 użytkowanych przez polskich
pilotów. Dzięki dokładnej analizie oryginalnego negatywu zdjęcia dość dobrze
znanego Koolhovena o numerze 11 (najczęściej pilotowany przez por. Bohdana
Grzeszczaka i ppor. Andrzeja Malarowskiego) udało się zweryfikować
przypuszczenie o naniesieniu indywidualnego motywu na lewym boku kadłuba.
Prawdopodobnie pilot lub mechanik naniósł wizerunek Syrenki za pomocą łatwo
zmywalnej farby i wygląda na to, że niezadowolony z efektu starł postać,
pozostawiając jedynie jej niewyraźny zarys. Autorka profili barwnych do tej
części – Karolina Hołda – pokusiła się o własną interpretację i odtworzenie rzeczonego
motywu, co z pewnością może być ciekawą alternatywą dla modelarzy planujących
budowę tego nieco cudacznego samolotu.
Trzecia
i zarazem najobszerniejsza część książki traktuje o lotnictwie polskim u boku
RAF. Autorami tekstu są panowie Wojtek Matusiak i Robert Gretzyngier, którzy od
wielu lat zgłębiają i analizują temat Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie.
Po
dość obszernym opisie organizacji polskich jednostek w szeregach RAF-u ponownie
pojawiają się podrozdziały omawiające konkretny typ myśliwca, na którym
walczyli polscy piloci. W części trzeciej będą to dwie legendy II wojny
światowej: Hawker Hurricane (Mk I, Mk II i Mk IV) oraz Supermarine Spitfire (Mk
I, Mk II i Mk V).
Dużą
wartością tego podrozdziału jest zbiór archiwalnych zdjęć, dzięki którym możemy
niemalże z bliska przyjrzeć się konkretnym maszynom. Dla modelarzy lubiących tematykę
PSP na Zachodzie z pewnością nie zabraknie inspiracji, bo naprawdę jest w czym
wybierać. Fotografie uzupełniono ładnymi i zaktualizowanymi wg najnowszej
wiedzy profilami barwnymi autorstwa Roberta Gretzyngiera i Roberta Grudnia. Według
mnie zwłaszcza cenny jest materiał zebrany na temat Hurricane’ów. Wielu zdjęć
wcześniej nie widziałem i myślę, że osoby mocniej zainteresowane tym tematem również
znajdą coś, czego jeszcze nie znali.
Choć temat polskich Spitfire’ów jest dość dobrze
rozpracowany, to ponowna rewizja stanu wiedzy z pewnością jest czymś pozytywnym.
Autorzy postarali się o pokaźną liczbę pięknych zdjęć archiwalnych oraz
szczegółowe opisy. Ich rzetelność pozwala na merytorycznie poprawne odtworzenie
wyglądu polskich Spitów.
Książka
kończy się na opisie Spitfire’ów, co wiele osób może zaskoczyć – wszak myśląc o
myśliwcach w PSP na Zachodzie, trudno pominąć legendarnego Mustanga. Tutaj go
jednak nie znajdziemy, bo książka byłaby po prostu zbyt duża! Wydawca
zapowiedział już drugą część POLISH
FIGHTERS COLORS, gdzie z całą pewnością zobaczymy polskie P-51, a także –
jak sądzę – inne maszyny wykorzystywane w roli myśliwców np. Boulton Paul
Defiant, Bristol Beaufighter czy de Havilland Mosquito. Przypuszczam, że w
drugiej części nie zabraknie również wątku o lotnictwie LWP, a więc kolejnego
bardzo ciekawego tematu związanego z biało-czerwoną szachownicą.
–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Reasumując,
należy przyznać, że POLISH FIGHTER COLORS
vol. 1 to pozycja, która zadowoli
zarówno koneserów tematu, jak i laików. Wiedza na temat naszych myśliwców
została w niej skondensowana i przedstawiona w przystępny sposób, a całość
okraszono masą zdjęć i profili barwnych. Autorzy zadbali o rzetelność i przekazali
aktualny stan wiedzy na temat kolorystyki i malowania polskich myśliwców od
przedwojnia po 1944 rok.
Dla
wielu osób dużym minusem będzie zapewne to, że książka jest napisana wyłącznie w
języku angielskim. Należy jednak zrozumieć wydawcę. Tak specjalistyczna
tematyka nie jest czymś, co łatwo sprzedać, bo grono zainteresowanych osób nie
jest zbyt duże. Otwierając się na rynek zagraniczny, można uzyskać poziom
sprzedaży pozwalający na wydawanie tego typu książek, co z całą pewnością jest bardzo
pozytywne. Obecnie język angielski zna coraz więcej osób i w zasadzie przestaje
to być przeszkodą dla polskiego czytelnika. Moim zdaniem książkę warto posiadać
chociażby ze względu na materiał zdjęciowy. Pozostało tylko oczekiwać części
drugiej. Polecam!
Książka dostępna na stronie wydawcy:
http://stratusbooks.com.pl/sklep/index.php?p233
Książka dostępna na stronie wydawcy:
http://stratusbooks.com.pl/sklep/index.php?p233
Książka jest pieknie wydana, jakośc zdjęć i profili wysoka. Malowanie FK.58 trójbarwne na górnych powierzchniach - poprawiono błąd, który pojawiał się we wcześniejszych publikacjach.
OdpowiedzUsuńMankamentem jest to, że jest po angielsku (podobno po polsku kasiażki się nie sprzedają).
Zdarzaja się drobne niedokładności. Na profilach P 11c szachownica na sterze kierunku jest trochę za duża i przesunięta (na profilach P-11a jest ok.). Doskonale jest to widoczne w przypadku maszyny por. Dudwała (biała 10), gdzie obok profilu zamieszczono zdjecie ogona samolotu. W tym przypadku nieprawidłowy jest też krój cyfr oraz pasek na usterzeniu pionowym zdaje się zbyt wąski, a litery i cyfry oznaczenia typu są przesunięte do tyłu.
Moim zdaniem Hurricane Mk. II "Busia" to nie jest ten sam samolot co "H" AM 358.
To są oczywiście drobiazgi.
Natomiast materiału nowego jest niewiele - tutaj rzeczywiście najwiecej nowosci dotyczy polskich jedenastek. Jeśli ktoś ma Polish Wings, Polski Samolot i Barwa, Grupa Myśliwska Montpelier - niewiele nowego w książce zobaczy. Wszystkie zdjęcia D-520 Mümlera publikowane były w "Grupie Myśliwskiej Montpelier" (a nawet o 4 więcej), sylwetka Curtissa , na którym miał latać Zumbach była publikowana w "Gapie".
Dobrze się zapowiada
OdpowiedzUsuń"Wzornik daje możliwość ponownego zweryfikowania wiedzy na temat kolorystki naszych pezeteli. Marek Rogusz rozpracowuje dwa warianty „polskiego khaki”: wczesny i późny, a analiza wykonana przez autora daje solidne podstawy do wyboru właściwego koloru przy malowaniu miniatur Puławszczaków." Nie daje żadnych podstaw, gdyż analiza ma się nijak do badań archeologicznych wykopanych artefaktów części z pokryciem lakierniczym samolotów wojskowych II RP.W wąskim zakresie katalog próbek pokrywa się z malowaniem krakowskiego P.11c (MLP) i tylko z nim.Wytwórnia PZL stosowała co najmniej 8 różnych odcieni samego khaki do malowania samolotów myśliwskich i bombowych w różnym okresie ich produkcji oraz remontów.Wysnuwanie daleko idących wniosków tylko na podstawie jakiegoś ogólnego katalogu bez zachowanych konkretnych dokumentów odnoszących tenże katalog do konkretnych typów samolotów i wytwórni oraz brak wglądu w zachowaną materię historycznych znalezisk jest daleko posuniętą subiektywną, błędną interpretacją faktów i ignorancją stanu faktycznego oraz zwykłym brakiem rzetelności autora/ów.
OdpowiedzUsuń