piątek, 9 grudnia 2016

Recenzja zestawu # 17, 18, 19 (PZL P.1/I, PZL P.6, PZL P.7/I-1 Arma Hobby 1/72)



Arma Hobby nie zwalnia tempa i co kilka miesięcy raczy nas kolejnymi świetnie opracowanymi miniaturami polskich samolotów – zarówno w skali 1/48, jak i 1/72. W niniejszym artykule przyjrzymy się trzem najnowszym modelom spod znaku morskiego żółwia. Wszystkie w skali 1/72.




Zacznę w porządku chronologicznym, biorąc pod uwagę czas wypuszczenia modeli na rynek. Pierwszy będzie zatem PZL P.11/I, który ukazał się w lipcu tego roku. 




Od razu rzuca się w oczy odmienny podział technologiczny modelu w stosunku do zestawów PZL P.1. Producent postanowił wykonać skrzydła jako jeden element wraz z fragmentem kadłuba z okolicą kokpitu. Zdecydowanie ułatwia to równy montaż skrzydeł, co bywało kłopotliwe w przypadku przywołanych „jedynek”. 





Moim zdaniem za pomysłowość w podziale technologicznym modelu należą się producentowi duże brawa! Cały płatowiec składamy niczym klocki lego z kilku głównych elementów: skorupa kadłuba, płat wraz z górną częścią kadłuba, spód kadłuba wraz z goleniami podwozia oraz moduł silnika stworzony z trzech oddzielnych części. Wszystko pasuje bardzo dobrze, choć trzeba postarać się o dokładne obrobienie miejsc po usunięciu żywicznych bloczków, by uzyskać idealne spasowanie. Bryłę modelu – bez żadnej przesady – można skleić w jedno popołudnie.


Warto dodać, że w pierwszym prototypie P.11 nie zastosowano charakterystycznej blachy falistej do pokrycia skrzydeł i stateczników. Pojawiła się ona w późniejszych wersjach.





Do modelu dołączono niewielką blaszkę fototrawioną oraz kliszę ze wskaźnikami. Pozwala to na wystarczające zwaloryzowanie kokpitu, który nie był zbyt bogato wyposażony w samolocie prototypowym.

Ciekawostką jest kalkomania – identyczna dla trzech modeli: P.11/I, P.6 i P.7/I-1. Podobną sytuację mamy z blaszkami fototrawionymi do P.6 i P.7, które są tożsame.

–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––


W drugiej połowie listopada bieżącego roku ukazały się kolejne dwa pezetele od Arma Hobby: PZL P.6 oraz PZL P.7/I-1, które omówię jednocześnie, ponieważ oba modele są bardzo podobne. Maszyny różniły się od siebie jedynie silnikiem: w P.6 zastosowano silnik Bristol Jupiter VI, zaś w P.7 zamontowano mocniejszą jego wersję ze sprężarką – Bristol Jupiter VII.



W przypadku P.6 mamy możliwość stworzenia dwóch wersji:
PZL P.6/I z pokazów lotniczych w Paryżu na lotnisku Le Bourget w grudniu 1930 roku:
– śmigło Gnome-Rhone z paskami ostrzegawczymi,
– płoza ogonowa przymocowana do spodu steru kierunku,
– inny niż w przypadku P.6/II kształt stateczników poziomych wraz ze sterami.

PZL P.6/II z pokazów National Air Race w Cleveland, Ohio w Stanach Zjednoczonych z września 1931 roku:
– śmigło Ratier,
– płoza ogonowa przymocowana do tylnej części kadłuba,
– inny niż w przypadku P.6/I kształt stateczników poziomych wraz ze sterami.




Zadbanie o te niuanse to kolejny plus dla producenta. Choć zmiana położenia płozy ogonowej nie wymagałaby zbyt dużego wysiłku od modelarza, to wykonanie innego śmigła byłoby już bardziej kłopotliwe. Dzięki merytorycznemu przygotowaniu Arma Hobby nie musimy się o to martwić.




Jeśli chodzi o element różniący P.6 i P.7/I-1, czyli silnik wraz z okapotowaniem, to w przypadku szóstki wykonano go podobnie jak w prezentowanym wyżej P.11/I – z trzech elementów tworzących zwarty moduł silnika. Nie tylko to przypomina model jedenastki – znajomy jest również segmentowy podział płatowca, który umożliwia bezproblemowe spasowanie i szybki montaż miniatury.




Bardzo ładnie odtworzono również fakturę blachy falistej, ale do tego Arma zdążyła nas już przyzwyczaić. I mniejsza o to, czy w tej skali byłaby ona widoczna, czy nie, oraz o to, czy liczba fal w segmencie się zgadza (są tacy modelarze, którzy by to policzyli!) – jest to bardzo charakterystyczna cecha naszych Puławszczaków i dobrze, że jest odwzorowana.






–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––



Ostatnim z prezentowanych modeli jest PZL P.7/I-1, czyli płatowiec P.6 z silnikiem Bristol Jupiter VII. Pierwszy prototyp siódemki miał niezwykle charakterystyczne owiewki każdego z cylindrów silnika, które w późniejszym okresie zamieniono na klasyczny pierścień Townenda.





I to właśnie indywidualne owiewki cylindrów są również najbardziej charakterystycznym elementem modelu. Producent wykonał je z trzech osobnych części, z których każda zawiera owiewki trzech cylindrów. Rozwiązanie na pewno ciekawe, ale dopiero podczas montażu okaże się, czy nie będzie problematyczne.








***

W chwili pisania tego artykułu na rynku pojawił się kolejny model w skali 1/48 spod szyldu Arma Hobby, a mianowicie PZL P.8/I. Biorąc pod uwagę wysoką jakość poprzednich cztery-ósemek (PZL P.1, P.6, P.7/I), można się spodziewać następnego pięknego modelu. Tymczasem w zapowiedziach wciąż pozostaje wtryskowy PZL P.7a w 1/72. Dzieje się! I oby tak dalej!

3 komentarze:

  1. A obrazka na pudełko nie potrzebujecie:
    http://www.digart.pl/praca/7979820.html
    http://www.digart.pl/praca/7971961/Polish_F_16.html
    http://www.digart.pl/praca/7965832/Mig_21_PFM.html
    kontakt maciekpawlak73@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem Maciej!

      Musisz pytać bezpośrednio w Arma Hobby, ja tylko sklejam ich modele :)

      Pozdrowienia
      Alcatraz

      Usuń