Wstęp
Zgodnie z zapowiedzią prezentuję pierwszy z dwóch aktualnie prowadzonych warsztatów (o drugim napiszę w najbliższym czasie). W związku z tym, że ów drugi projekt jest znacznie bardziej skomplikowany i wymagający, zdecydowałem się zająć czymś przyjemnym i szybkim w montażu. Wybór padł na żywiczny model Lublina R.X firmy Choroszy Modelbud.
Zgodnie z zapowiedzią prezentuję pierwszy z dwóch aktualnie prowadzonych warsztatów (o drugim napiszę w najbliższym czasie). W związku z tym, że ów drugi projekt jest znacznie bardziej skomplikowany i wymagający, zdecydowałem się zająć czymś przyjemnym i szybkim w montażu. Wybór padł na żywiczny model Lublina R.X firmy Choroszy Modelbud.
Na pierwszy rzut oka model wyglądał fajnie, choć martwiło nieco ubogie
wyposażenie kabiny. Największym problemem jest brak tablicy przyrządów z
blaszki, ponieważ żywiczny odpowiednik raczej nie nadaje się do montażu. Z
wyposażeniem wnętrza można sobie poradzić we własnym zakresie, jednak sporym
kłopotem jest zupełny brak „kwitów” na to, jak to wszystko wewnątrz wyglądało.
Przydałoby się choćby jedno zdjęcie z kokpitu, ale niestety takowego nie
znalazłem. Trudno, trzeba sobie poradzić samemu. Postanowiłem wzorować się na
podobnej konstrukcji, czyli Lublinie R.XIII.
Planuję wykonać jeden z pięciu seryjnych Lublinów w ciemnooliwkowym kamuflażu z blachami przedniej części kadłuba w kolorze duralu.
Montaż
Model niestety nie jest pozbawiony kilku wad, które skutecznie niweczą możliwość bezstresowego i przyjemnego montażu. Jak wspomniałem we wstępie wnętrze jest ubogie i niezbyt starannie wykonane – tyczy się to przede wszystkim imitacji kratownicy. Zacząłem zatem od całkowitego jej usunięcia, po czym wykonałem swoją wersję z miedzianych drucików.
Model niestety nie jest pozbawiony kilku wad, które skutecznie niweczą możliwość bezstresowego i przyjemnego montażu. Jak wspomniałem we wstępie wnętrze jest ubogie i niezbyt starannie wykonane – tyczy się to przede wszystkim imitacji kratownicy. Zacząłem zatem od całkowitego jej usunięcia, po czym wykonałem swoją wersję z miedzianych drucików.
W kolejnym etapie dodałem manetki gazu, wykonałem
orczyki i poprawiłem nieco wygląd fotela oraz drążka sterowego. Chodziło o to
żeby kokpit nie straszył pustką.
Zacząłem również prace przy silniku. Niestety jakość jego odlewu jest nierówna. Przód jest do przyjęcia jednak kłopoty pojawiają się z tyłu cylindrów. Szkoda, bo jednostka napędowa Lublina R.X jest pięknie wyeksponowana. Silnikowi trzeba będzie poświęcić sporo czasu, ale myślę, że warto. Z pewnością jest to element, który może przykuwać uwagę.
Wykonałem także nową tablicę przyrządów,
bazując na tej z Lublina R.XIII. Tablica nie jest bardzo wyeksponowana, dlatego
uznałem swój zamiennik za wystarczający. Po pomalowaniu wnętrza kadłuba przyszła kolej na sklejenie jego połówek.
Teraz czas
zająć się jego zewnętrzną powłoką, która wymaga kilku szlifów. Usunąłem
żywiczne żaluzje za silnikiem ponieważ były zbyt duże. Wykonam je od podstaw,
choć jeszcze nie mam sprecyzowanego pomysłu jak je zrobić. Niestety linie
podziałowe są nierówne i trzeba będzie je poprawić.
Aktualizacja 21.10.2013
Sklejenie połówek kadłuba wymagało wklejenia klina o szerokości 1 mm. Podobnie sprawa wyglądała przy montażu silnika, który został odlany wraz z fragmentem kadłuba. Nie był to zbyt dobrze spasowany element. Tu również posłużyłem się klinami, szpachlą i solidną dawką szlifowania. Jednostkę napędową nieco podrasowałem, odtwarzając żeberka cylindrów
od strony kabiny pilota. Były one zupełnie gołe lub niedokładnie odlane.
Dużo
energii kosztowało mnie także dobre wyszlifowanie spodu kadłuba. Kilkakrotnie pojawiały się nowe ubytki spowodowane małymi pęcherzykami powietrza
zawartymi w tworzywie.
Kolejnym krokiem po doprowadzeniu kadłuba do stanu używalności było odtworzenie linii podziału blach w okolicy silnika. Na szczęście nie było ich zbyt wiele, ale mimo to producent nie odtworzył wszystkich. Z pomocą zdjęć archiwalnych udało mi się wytrasować odpowiednie linie podziałowe. Ponadto dodałem nowe skórzane ochraniacze wokół kabin bowiem te z zestawu nie przetrwały obróbki kadłuba. Okapotowanie silnika pomalowałem Alcladem Polished Aluminium. Dzięki temu bez problemu można wychwycić niedociągnięcia powierzchni. O dziwo były bardzo nieliczne :)
Aktualizacja 20.11.2013
Udało mi się zmontować podwozie. Było przy tym sporo gimnastyki ponieważ składa się ono z wielu elementów, które muszą ze sobą dobrze współgrać, aby zachować niezbędną symetrię. Koła są zamontowane tylko tymczasowo. Brakuje jeszcze dwóch zastrzałów, które będę musiał wykonać od podstaw. Dodałem także żaluzje za silnikiem i delikatne nitowanie okapotowania. Z żaluzji jestem średnio zadowolony i cały czas myślę, jak je poprawić. Na szczęście jest to element, który mogę wymienić nawet pod koniec montażu.
Aktualizacja 28.01.2014
Kolejny krok wykonany. Pomalowałem spód kadłuba, stateczników oraz dół płata na kolor jasnobłękitny. Powstał z mieszanki dwóch emalii Humbrola (H 144 i H 89). Pomalowane powierzchnie pokryłem warstwą Sidoluksu. Mogłem zrobić to później przy okazji malowania całego modelu, ale Sidoluks w tym wypadku będzie działał jako warstwa ochronna. Jeszcze sporo pracy przede mną i przy manipulowaniu modelem mógłbym łatwo uszkodzić warstwę farby, Sidoluks temu zapobiegnie.
Aktualizacja 21.02.2014
Górne powierzchnie modelu także otrzymały kamuflaż. Użyłem dwóch emalii Humbrola (116 i 26). Podczas odklejania masek z taśmy straciłem żaluzje za silnikiem, co nie jest aż tak straszne bo i tak nie byłem z nich do końca zadowolony. Trzeba będzie wykonać je w jakiś inny sposób. Przede mną jeszcze sporo pracy, ale linia mety zaczyna być coraz bardziej widoczna :)
Aktualizacja 19.04.2014
Model otrzymał kalkomanie i od razu zyskał na wyglądzie. Biało-czerwona szachownica zawsze robi swoje, a w przypadku Lublina jest dość spory element, który z pewnością przyciąga uwagę. Ponadto uporałem się w końcu z żaluzjami za silnikiem. Wykonałem je z blaszek fototrawionych pozyskanych ze „składziku” części zamiennych. Teraz czas odmalować okapotowanie i wziąć się za przymocowanie płata i wykonanie wszelkiego rodzaju cięgien.
Aktualizacja 10.05.2014
Kolejny etap zakończony. Ostatnia sesja to głównie praca przy silniku. Wreszcie udało mi się zamontować rury wydechowe. Wymagało to sporo pracy bowiem części nie były zbyt dobrze spasowane. Nie obyło się bez własnych przeróbek. Podmalowałem również silnik i dokleiłem śmigło z kołpakiem. Dodałem także statecznik pionowy i ster kierunku. Myślę, że kolejnym krokiem będzie dopracowanie sekcji ogonowej (wsporniki, cięgna, płoza ogonowa).
Aktualizacja 11.05.2014
Nastąpiła zmiana
planów. Postanowiłem najpierw uporać się z montażem płata. Sekcja ogonowa była
jednym miejscem, za które mogłem pewnie chwycić model w trakcie działań z
płatem. Ze względu na średniej jakości odlewy ciężko było dobrze spasować
wsporniki. Nie obyło się bez małych klinów. Na szczęście wszystko udało się
prosto przykleić. Był to najtrudniejszy moment przy pracy nad tym modelem. Choć Lublin wygląda właściwie jak skończony, to jeszcze sporo wykończeniowej pracy przede mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz