Wstęp
Zestaw Ardpolu po pierwszym spojrzeniu
był bez zarzutu, jednak później okazało się, że jest kilka elementów
wymagających poprawek. Jest to trzeci żywiczny model w mojej kolekcji.
Motywacja
Chciałem wykonać jakiś przyjemny
model prosto z pudła, w ramach odskoczni po bardzo wymagającym Łosiu. Od
dłuższego czasu planowałem sklejenie Mewy i zdecydowałem, że to odpowiedni moment,
by zająć się tym właśnie projektem. Pełen zapału zabrałem się więc do pracy.
Waloryzacja
W zestawie znajdziemy małą
blaszkę fototrawioną, która nieco ożywia detale kabiny. Niestety, wyszły na jaw
pewne uproszczenia ze strony Ardpolu, które należało poprawić. Musiałem wykonać
od podstaw całą kratownicę oraz dźwigary skrzydeł znajdujące się pod owiewką
tuż za fotelem pilota. Ponadto, ponieważ postanowiłem wykonać wersję seryjną
samolotu, niezbędne były dalsze zmiany. Przede wszystkim musiałem usunąć karabiny
maszynowe z owiewek przy kołach. Mimo oryginalności takiego rozwiązania okazało
się ono niezbyt dobre, bowiem kurz wzniecany przy starcie i lądowaniu
zanieczyszczał broń, a ponadto wstrząsy towarzyszące pracy podwozia szybko
niweczyły ustawianą zbieżność km-ów, co odbijało się na celności ostrzału.
Montaż
Tradycyjnie zacząłem od
zmontowania kokpitu. Z braku dokumentacji nie byłem w stanie odtworzyć
rzeczywistego wyglądu kabin, zatem zawierzyłem pomysłom Ardpolu i, analizując
strzępki informacji ze zdjęć z Salonu Lotniczego w Paryżu oraz fotografii
wraków, wprowadziłem kilka drobnych poprawek. Jak widać, pierwotnie zamontowałem zbiornik paliwa za fotelem pilota, ale wyczytałem, że seryjne Mewy miały zbiorniki przeniesione do skrzydeł, zatem zbiornik musiał zniknąć z kabiny. Wnętrze pomalowałem kolorem ciemnoszarym.
Co ciekawe sporą część wyposażenia kokpitu zamontowałem dopiero po sklejeniu połówek kadłuba. Wynika to z konstrukcji samolotu, a co za tym idzie także i modelu. I tak od góry zamontowałem całą wspomnianą wcześniej kratownicę wykonaną z miedzianego drutu oraz dźwigary zrobione z cienkich paseczków polistyrenu. Dodałem także poprzeczki przebiegające po przekątnej okienek poniżej płata.
Kolejnym krokiem było zmontowanie
makiety silnika wraz z osłoną oraz ustrzeżenia ogonowego. Do silnika dodałem
jedynie popychacze cylindrów z cienkiego drucika i poprawiłem kształt rur
wydechowych, ponieważ zestawowe były nieco za krótkie. Przerobiłem również wlot powietrza do gaźnika.
Przyszła kolej także na podwozie.
Jak już wspomniałem, musiałem usunąć km-y z gondoli przy kołach, ponieważ w
wersji seryjnej LWS-3A uzbrojenie przeniesiono do kadłuba. Niestety żadna
publikacja nie precyzuje, gdzie konkretnie znajdowały się karabiny, a zdjęcia
wraków nie dają jednoznacznej odpowiedzi.
Bardzo trudnym etapem budowy Mewy
był montaż oszklenia wykonanego metodą vacu. Najwięcej problemu sprawiło dopasowanie
owiewek do kadłuba – nie obyło się bez klinów z plastiku i kilku poprawek. Uważam,
że oszklenie to najgorszy w moim wykonaniu element tego modelu. Koniec końców
udało mi się jednak w miarę solidnie zamocować osłony obu kabin.
Malowanie
Zacząłem od pokrycia modelu
podkładem Mr.Surfacer 1200, po czym naniosłem delikatną siatkę preshadingu, z
tymże wykonałem ją ciemnozielonym odcieniem. Jest on ledwie widoczny, ale o to
właśnie mi chodziło. Nie chciałem przedobrzyć z cieniowaniem przy płóciennym samolocie
o całkiem zgrabnych aerodynamicznie kształtach. Następnie pokryłem spód modelu
farbą Polish Blue I od Pactry. Maskowanie nie zajęło wiele czasu i było proste,
zatem niebawem mogłem nanieść kolor khaki na górne powierzchnie. Tutaj także
zastosowałem Pactrę - kolor Polish Khaki I z lekką domieszką zielonego.
Kalkomanie to techmodowskie
szachownice i logo LWS wykorzystane z zestawu. Więcej oznaczeń Mewa nie
posiadała.
Brudzenie
Model ma tylko lekkie okopcenia
za rurami wydechowymi i przykurzone opony. Uznałem, że świeżo wyprodukowany
samolot nie mógł być przesadnie „usmarowany”.
Jednostka
Model przedstawia jeden z samolotów
seryjnych, które zdążono wyprodukować tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Seria praktycznie gotowych samolotów była unieruchomiona brakiem piast do śmigieł,
które trzeba było sprowadzać z Francji. Niestety w czasie wojny nie było na to
szans.
Galeria
ale ładnie jaką farbą malowałeś?
OdpowiedzUsuńFarbą Polish Khaki I z oferty Pactry ;)
Usuń