czwartek, 1 sierpnia 2013

PZL P.37 IIB Łoś (luty 2012, Wrzesień '39 # 6)

Wrzesień '39 # 6


Wstęp

Model powstał na konkurs/projekt grupowy zorganizowany przez forum modelwork.pl.
Ideą projektu było sklejenie modelu ze starych wyprasek takich firm jak: ZTS Plastyk, PZW czy Frog. Ja zdecydowałem się na Łosia z Mastercraftu, który przepakowuje obecnie stare wypraski Plastyka.

Motywacja

Łoś to niewątpliwie legenda naszego lotnictwa, dlatego postanowiłem podejść do tematu bardzo ambitnie. Zdecydowałem się maksymalnie zdetalować model. Wiedziałem, że nie będzie to łatwe zadanie ponieważ zestaw wyjściowy jest raczej skromny. Wiele rzeczy należało gruntownie przerobić. Jednak wizja posiadania w kolekcji modelu naszego najlepszego bombowca sprawiła, że z chęcią ruszyłem do pracy.



Waloryzacja

Model jest naszpikowany blaszkami. Użyłem dwóch zestawów Parta, z których jeden zawierał bogate wyposażenie wnętrza, a drugi klapy, chłodnice i pokrywy wnęk podwozia. Do tego doszły żywiczne silniki Ardpolu oraz kalkomania Techmodu. Przy pracy nieocenioną pomoc niosła świetna monografia Łosia wydana przez AJ-Press. Dodatkowo od podstaw spróbowałem wykonać oszklenie nosa.






Montaż

Zacząłem od przygotowania połówek kadłuba do montażu wnętrza. Musiałem zeszlifować wszelkie wystające elementy i zaszpachlować ogromne wnęki na skrzydła. Kadłub dokładnie wyszlifowałem z obu stron.




Czekając aż szpachla dobrze wyschnie zacząłem przerabiać ogon. Przeszlifowałem wszystkie jego powierzchnie i wytrasowałem nowe linie. Postanowiłem wychylić powierzchnie sterowe, co przysporzyło mi sporo dodatkowej pracy. Po kliku godzinach stateczniki i stery były gotowe. 











Po przygotowaniu kadłuba mogłem zabrać się za montaż blaszek. Rozpocząłem od przyklejenia ożebrowania. Jest to spore ułatwienie ze strony Parta ponieważ nie trzeba tworzyć od zera całej struktury wewnętrznej kadłuba, choć z drugiej strony płaskie kształty nie do końca odpowiadają oryginałowi.




Kolejnym etapem było żmudne doklejanie najdrobniejszych elementów wyposażenia. Niektóre z nich powstały od podstaw na bazie zdjęć z monografii. Był to bardzo przyjemny etap pracy. Na burtach Łosia pojawiało się coraz więcej detali i całość zaczynała wyglądać coraz ciekawiej.










Po wyposażeniu burt przyszła kolej na podłogę i miejsce pracy pilota. Zegarmistrzowską robotą było przyklejenie wszystkich dźwigni w odpowiednim miejscu. Dużym wyzwaniem była także tablica przyrządów, a to ze względu na jej tylną część. Musiałem od podstaw wykonać obudowy przyrządów widziane z drugiej strony tablicy i dodać ich okablowanie. Byłem bardzo zadowolony z osiągniętego efektu. Miłym akcentem było także tchnienie nowego życia wnętrzu za sprawą nadania mu kolorów.

















Kolejnym krokiem było wyposażenie stanowisk strzelców, dodanie 14 magazynków do „szczeniaków”. Kadłub był gotowy do zamknięcia.





Następnie przetrasowałem zewnętrzną stronę kadłuba i zacząłem przymierzać się do wykonania nosa metodą formowania próżniowego. Był to dla mnie zupełny debiut w tej materii i efekt jest wg mnie ledwie dostateczny, ale pierwsze koty za płoty! Przy okazji wykonałem również km strzelca oraz celownik bombardierski, który powstał z aż 18 części.














Przyszła pora na skrzydła, ale zanim się za nie zabrałem musiałem stworzyć od podstaw obie wnęki podwozia. Było to nie lada wyzwanie ponieważ nie ma zbyt wielu zdjęć tego miejsca i niektórych rozwiązań należało się domyślać i po prostu improwizować. Pewną pomocą okazały się tutaj zdjęcia wraków, które czasami ukazywały poszczególne detale. Wykonanie obu wnęk od zera w identyczny sposób było jednym z bardziej stresujących zadań przy tym modelu. Po żmudnych godzinach udało się osiągnąć zadowalający efekt.


















W końcu naprawdę mogłem zająć się skrzydłami. Ponownie zacząłem od zupełnego ich zeszlifowania i wycięcia plastikowych klap. Kolejnym etapem było przetrasowanie wszystkich linii podziałowych. Przy tego rodzaju pracy najbardziej stresujące jest to, że identyczny efekt trzeba osiągnąć na drugim skrzydle. Tym razem jakoś mi się to udało i mogłem zabrać się za wyposażenie wnęki klapy, której niestety Part nie przewidział w swoim zestawie. Na bazie zdjęć archiwalnych odtworzyłem imitację wewnętrznej konstrukcji płata.











Pozostały jeszcze silniki. Aby zmieścić żywiczne Pegasusy w zestawowe osłony musiałem bardzo drastycznie je odchudzić. Tylko wtedy silniki dają się upchnąć na swoje miejsce. Jedyną waloryzacją silników było dodanie kolektorów spalin wychodzących z każdego cylindra.



Teraz należało skleić płatowiec w całość i szykować się do malowania.






Malowanie

Zacząłem od zamaskowania całego oszklenia i naniesienia preshadingu. Następnie pomalowałem spód modelu na błękitny odcień, a ponieważ przejścia kolorów kamuflażu nie są skomplikowane, szybko mogłem pomalować również górę modelu na kolor khaki. Model był bardzo matowy i mdły, ale warstwa błyszczącego lakieru poprawiła sytuację. Kalkomanie były tylko formalnością i nie było ich zbyt wiele. Pozostało tylko doklejenie pozostałych elementów, takich: jak koła, karabiny i antena i Łoś był gotowy.







Jednostka

Model przedstawia Łosia IIB o numerze ewidencyjnym 72.102 i kodzie bocznym „K” z 17. (217.) Eskadry XV Dywizjonu Bombowego. 15.IX.1939 roku wykonująca lot na rozpoznanie celów na obszarze Lublin – Kraśnik – Annopol załoga w składzie: por. obs. Pawelski, ppor. pil. Kałuża oraz strzelcy kpr. Dudek i kpr. Kiełpiński została zestrzelona przez własną artylerię przeciwlotniczą w rejonie stacji kolejowej Perespa. Z lotników uratował się jedynie skokiem ze spadochronem ppor. Kałuża, pozostali zginęli.

Postscriptum

Miłym akcentem związanym z tym modelem jest to, że zyskał on największą liczbę głosów forumowiczów w ankiecie konkursowej. Dzięki temu mogłem w nagrodę sprawić sobie porządny aerograf, który zdecydowanie podniósł jakość  moich prac. 
Model pojawił się również w magazynie Lotnictwo z szachownicą nr 2/2012 (44).


Galeria








































2 komentarze: