Wstęp
Model powstał na konkurs/projekt
grupowy zorganizowany przez forum modelwork.pl.
Ideą projektu było sklejenie
modelu ze starych wyprasek takich firm jak: ZTS Plastyk, PZW czy Frog. Ja
zdecydowałem się na Łosia z Mastercraftu, który przepakowuje obecnie stare
wypraski Plastyka.
Motywacja
Łoś to niewątpliwie legenda
naszego lotnictwa, dlatego postanowiłem podejść do tematu bardzo ambitnie. Zdecydowałem się maksymalnie zdetalować model. Wiedziałem, że nie będzie to łatwe zadanie
ponieważ zestaw wyjściowy jest raczej skromny. Wiele rzeczy należało gruntownie
przerobić. Jednak wizja posiadania w kolekcji modelu naszego najlepszego
bombowca sprawiła, że z chęcią ruszyłem do pracy.
Waloryzacja
Model jest naszpikowany blaszkami.
Użyłem dwóch zestawów Parta, z których jeden zawierał bogate wyposażenie
wnętrza, a drugi klapy, chłodnice i pokrywy wnęk podwozia. Do tego doszły
żywiczne silniki Ardpolu oraz kalkomania Techmodu. Przy pracy nieocenioną pomoc
niosła świetna monografia Łosia wydana przez AJ-Press. Dodatkowo od podstaw
spróbowałem wykonać oszklenie nosa.
Montaż
Zacząłem od przygotowania połówek
kadłuba do montażu wnętrza. Musiałem zeszlifować wszelkie wystające elementy i
zaszpachlować ogromne wnęki na skrzydła. Kadłub dokładnie wyszlifowałem z obu
stron.
Czekając aż szpachla dobrze
wyschnie zacząłem przerabiać ogon. Przeszlifowałem wszystkie jego powierzchnie
i wytrasowałem nowe linie. Postanowiłem wychylić powierzchnie sterowe, co
przysporzyło mi sporo dodatkowej pracy. Po kliku godzinach stateczniki i stery
były gotowe.
Po przygotowaniu kadłuba mogłem
zabrać się za montaż blaszek. Rozpocząłem od przyklejenia ożebrowania. Jest to
spore ułatwienie ze strony Parta ponieważ nie trzeba tworzyć od zera całej
struktury wewnętrznej kadłuba, choć z drugiej strony płaskie kształty nie do
końca odpowiadają oryginałowi.
Kolejnym etapem było żmudne
doklejanie najdrobniejszych elementów wyposażenia. Niektóre z nich powstały od
podstaw na bazie zdjęć z monografii. Był to bardzo przyjemny etap pracy. Na
burtach Łosia pojawiało się coraz więcej detali i całość zaczynała wyglądać
coraz ciekawiej.
Po wyposażeniu burt przyszła
kolej na podłogę i miejsce pracy pilota. Zegarmistrzowską robotą było
przyklejenie wszystkich dźwigni w odpowiednim miejscu. Dużym wyzwaniem była
także tablica przyrządów, a to ze względu na jej tylną część. Musiałem od
podstaw wykonać obudowy przyrządów widziane z drugiej strony tablicy i dodać
ich okablowanie. Byłem bardzo zadowolony z osiągniętego efektu. Miłym akcentem było także tchnienie nowego życia wnętrzu za sprawą nadania mu kolorów.
Kolejnym krokiem było wyposażenie
stanowisk strzelców, dodanie 14 magazynków do „szczeniaków”. Kadłub był gotowy
do zamknięcia.
Następnie przetrasowałem
zewnętrzną stronę kadłuba i zacząłem przymierzać się do wykonania nosa metodą
formowania próżniowego. Był to dla mnie zupełny debiut w tej materii i efekt
jest wg mnie ledwie dostateczny, ale pierwsze koty za płoty! Przy okazji wykonałem również km strzelca oraz celownik bombardierski, który powstał z aż 18 części.
Przyszła pora na skrzydła, ale
zanim się za nie zabrałem musiałem stworzyć od podstaw obie wnęki podwozia.
Było to nie lada wyzwanie ponieważ nie ma zbyt wielu zdjęć tego miejsca i
niektórych rozwiązań należało się domyślać i po prostu improwizować. Pewną
pomocą okazały się tutaj zdjęcia wraków, które czasami ukazywały poszczególne detale.
Wykonanie obu wnęk od zera w identyczny sposób było jednym z bardziej
stresujących zadań przy tym modelu. Po żmudnych godzinach udało się osiągnąć
zadowalający efekt.
W końcu naprawdę mogłem zająć się
skrzydłami. Ponownie zacząłem od zupełnego ich zeszlifowania i wycięcia
plastikowych klap. Kolejnym etapem było przetrasowanie wszystkich linii
podziałowych. Przy tego rodzaju pracy najbardziej stresujące jest to, że identyczny
efekt trzeba osiągnąć na drugim skrzydle. Tym razem jakoś mi się to udało i mogłem
zabrać się za wyposażenie wnęki klapy, której niestety Part nie przewidział w
swoim zestawie. Na bazie zdjęć archiwalnych odtworzyłem imitację wewnętrznej
konstrukcji płata.
Pozostały jeszcze silniki. Aby
zmieścić żywiczne Pegasusy w zestawowe osłony musiałem bardzo drastycznie je
odchudzić. Tylko wtedy silniki dają się upchnąć na swoje miejsce. Jedyną
waloryzacją silników było dodanie kolektorów spalin wychodzących z każdego
cylindra.
Teraz należało skleić płatowiec w
całość i szykować się do malowania.
Malowanie
Zacząłem od zamaskowania całego
oszklenia i naniesienia preshadingu. Następnie pomalowałem spód modelu na
błękitny odcień, a ponieważ przejścia kolorów kamuflażu nie są skomplikowane,
szybko mogłem pomalować również górę modelu na kolor khaki. Model był bardzo
matowy i mdły, ale warstwa błyszczącego lakieru poprawiła sytuację. Kalkomanie
były tylko formalnością i nie było ich zbyt wiele. Pozostało tylko doklejenie pozostałych
elementów, takich: jak koła, karabiny i antena i Łoś był gotowy.
Jednostka
Model przedstawia Łosia IIB o
numerze ewidencyjnym 72.102 i kodzie bocznym „K” z 17. (217.) Eskadry XV
Dywizjonu Bombowego. 15.IX.1939 roku wykonująca lot na
rozpoznanie celów na obszarze Lublin – Kraśnik – Annopol załoga w składzie: por.
obs. Pawelski, ppor. pil. Kałuża oraz strzelcy kpr. Dudek i kpr. Kiełpiński
została zestrzelona przez własną artylerię przeciwlotniczą w rejonie stacji
kolejowej Perespa. Z lotników uratował się jedynie skokiem ze spadochronem
ppor. Kałuża, pozostali zginęli.
Postscriptum
Miłym
akcentem związanym z tym modelem jest to, że zyskał on największą liczbę głosów
forumowiczów w ankiecie konkursowej. Dzięki temu mogłem w nagrodę sprawić sobie
porządny aerograf, który zdecydowanie podniósł jakość moich prac.
Model pojawił się również w magazynie Lotnictwo z szachownicą nr 2/2012 (44).
Galeria
Piękny model. Moje gratulacje
OdpowiedzUsuńPodwozie ma zły kąt.
OdpowiedzUsuńOszklenie nosa zamontowane z błędami.