Wrzesień '39 # 5
Wstęp
Model powstał ze starego zestawu
Aeroplast, który podobno miał być vacuformą! Widać to po niektórych częściach w
ramkach, które nie zachwycają detalem. Niemniej model nie był wcale gorszy od
PWS 26 RPM-u.
Motywacja
Nie miałem w kolekcji żadnego
naszego wodnosamolotu, a kilka ciekawych maszyn nad polskim Bałtykiem latało.
Po spędzeniu urlopu na Wybrzeżu i odwiedzeniu Pucka, Helu i Gdyni wiedziałem,
że wybór padnie na Lublina R-XIII ter. Od razu pomyślałem również o wodnej
podstawce, choć nie miałem jeszcze pojęcia w jaki sposób ją wykonam.
Waloryzacja
Jako niedoszła vacuforma model
nie był specjalnie zwaloryzowany. Na szczęście sytuację ratuje nasz rodzimy
Part, którego blaszka dostarcza bardzo fajny kokpit. Do tego
dodałem żywiczny silnik Ardpolu i kilka elementów wykonanych od zera. Mogłem
zabierać się do pracy.
Montaż
Blaszkowy kokpit Parta składał
się zupełnie bezproblemowo, a i wpasowanie całej kratownicy w kadłub nie
nastręczało większych kłopotów. Wnętrze kokpitów wykończyłem kolorem chrome
silver, podmalowałem pozostałe detale i mogłem zamykać połówki kadłuba.
Następnie zacząłem prace przy
wspornikach pod baldachimem. Postanowiłem wykonać je od podstaw – były znacznie
mniej toporne i zdecydowanie wytrzymalsze od zestawowych odpowiedników.
Skleiłem również usterzenie ogonowe. Żałuję jedynie, że nie pocieniłem
stateczników poziomych, które są zbyt grube. Nauczka na przyszłość!
Kolejnym ważnym etapem było
dopracowanie „podwozia”. Zacząłem od sklejenia i zupełnego zeszlifowania
pływaków. Aeroplast wykonał je w cegiełki, co było zupełnie nie do przyjęcia.
Po wyszlifowaniu pływaków mogłem wziąć się za tworzenie zastrzałów. Niektóre z
nich wykonałem samodzielnie z miedzianego drutu i cyny do lutowania, a niektóre
pochodzą z zestawu.
Następnym krokiem było zamontowanie
płata. Na szczęście spasowanie nie było takie złe i udało się całkiem szybko
uzyskać odpowiednią geometrię. Dodałem jeszcze pozostałe detale, takie jak
prądnica na górze płata (przed malowaniem dowiedziałem się, że śmigiełko prądnicy winno mieć tylko jedną łopatkę), stery pływaków oraz wyważenie lotek. Model był gotowy do
malowania.
Malowanie
Zacząłem od pokrycia pływaków, spodu
kadłuba oraz płata czarną farbą błyszczącą. Był to podkład pod srebrny kolor,
który naniosłem gdy czerń dobrze wyschła. Przyszedł czas na maskowanie i szykowanie
modelu pod kolor szary.
Niestety nie pamiętam jakiego szarego
użyłem, ale z pewnością pochodził z palety Humbrola. Udało mi się pomalować
model bez zapylenia niewskazanych miejsc złym kolorem, choć nie obeszło się bez
szkód – straciłem naciągi pod baldachimem i pokrywy luków inspekcyjnych. Trzeba
było wykonać je od nowa.
Model otrzymał zestaw oznaczeń z
mixu kalkomanii. Małe szachownice to wyrób Techmodu, duże na spodzie kadłuba
pochodzą z zestawu, podobnie jak oznaczenie modelu samolotu na ogonie. Mały
czarny numer boczny powstał z różnych odpadków. Przed wojną zmieniono duże
białe numery boczne na mniejsze w kolorze czarnym. Dowiedziałem się tego przy
okazji budowy. Co ciekawe popełniłem dość prosty błąd, mianowicie jedna szachownica
na ogonie jest przyklejona odwrotnie w stosunku do pozostałych. Zorientowałem
się dopiero kilka tygodni po skończeniu modelu!
Brudzenie
Model nie jest bardzo ubrudzony.
Ma tylko lekkiego washa na powierzchniach sterowych i lekki nalot rdzy na
pływakach, choć teraz wydaje mi się on nieco przesadzony.
Podstawka
Model jest „sprzężony” z
podstawką. Była to moja pierwsza próba z wykonywaniem wody. Zaopatrzyłem się w
specyfik Water Effects od Vallejo i zacząłem z nim nieco eksperymentować. Po
wielu próbach w końcu udało mi sie wykonać zadawalające mnie lekkie fale.
Najtrudniejszym etapem było dobranie koloru wody. W końcu udało mi się osiągnąć
jako taki efekt. Wykorzystałem sporo ciemnej zieleni, lakierów błyszczących
(m.in. Sidolux) i dodatkowo preparatu Still Water Effects również od Vallejo.
Na narożniku podstawki wykonałem imitację betonowego nabrzeża, gdzie umieściłem tabliczkę z napisem Lublin R-XIII ter. Boja powstała z plasteliny.
Jednostka
Model przedstawia samolot z MDL w Pucku, na którym 7 września 1939 roku załoga w składzie: por. mar. pil. Józef Rudzki i por. pil. obs. Zdzisław Juszczakiewicz dokonała zuchwałego nalotu na defilujących w Gdańsku Niemców.
Historia ta bywa poddawana pod wątpliwość. Niektórzy uważają, że powstała „ku pokrzepieniu serc”, a sami bohaterowie tego lotu, przebywając w obozach jenieckich nie chcieli przez długie lata o tym wspominać z obawy o własne bezpieczeństwo. Prawdziwa czy nie, jest to bardzo ciekawa historia odnosząca się do wrześniowego epizodu naszego lotnictwa!
Galeria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz