Wstęp
Model powstał w lipcu 2010 roku. Jak dotąd jest to jedyny Spitfire w mojej kolekcji. Na kolejne przyjdzie jeszcze pora, a jest w czym wybierać! Po raz pierwszy zmierzyłem się także z w pełni żywicznym zestawem.
Motywacja
Po serii dość wymagających zestawów postanowiłem skleić jakiś klasowy model. W magazynku miałem żywicznego Spitfire'a od czeskiego CMR-u w skali 1/72 i to właśnie on trafił na warsztat. Chciałem skleić model, który nie będzie wymagał dużego nakładu pracy, a będzie ładnie prezentował się w kolekcji. Spit CMR-u spełniał oba te wymagania. Polskie Spitfire'y kojarzymy raczej z wersjami Mk V lub Mk IX, ale ja postanowiłem zacząć nietypowo – od wersji Mk XVI. Uważam, że Spitfire z kroplową owiewką jest wyjątkowo urodziwym samolotem. CMR produkuje ich całą gamę i są to jedne z lepszych miniatur tego myśliwca w skali 1/72.
Waloryzacja
Zestaw CMR sam w sobie jest nieźle zwaloryzowany, zatem duże przeróbki nie są konieczne. Jakość żywicznych elementów jest naprawdę dobra, choć niektóre części mogłyby być wykonane z większą dozą finezji. Do zestawu dołączona jest kolorowa blaszka Eduarda oraz dwie próżniowo formowane owiewki kabin. Do tego dochodzi kalkomania od Tally-Ho. Od podstaw wykonałem jedynie element za zagłówkiem pilota, ponieważ ten z zestawu był zbyt koślawy. Jest to zatem drugi model w kolekcji sklejony prosto z pudła!
Montaż
Złożenie modelu nie nastręczało większych trudności. Zacząłem od wpasowania blaszkowych burt kabiny oraz zmontowania kokpitu z fotelem pilota, orczykiem, drążkiem sterowniczym oraz tablicą przyrządów. Następnym krokiem było sklejenie połówek kadłuba i spasowanie płata. Na tym etapie niezbędne okazało się użycie niewielkiej ilości szpachli, a w związku z jej szlifowaniem konieczne okazało się odtworzenie zatartych linii podziałowych. Model dość szybko był gotowy do malowania.
Malowanie
Niestety popełniłem spory błąd, który mogę zrzucić na brak doświadczenia przy modelach wykonanych z żywicy, choć raczej była to zwykła niefrasobliwość. Mianowicie nie pokryłem modelu żadnym podkładem i nie zeszlifowałem wszystkich niedoskonałości powierzchni, które nie są rzadkością nawet przy najlepszych produktach z tego tworzywa. Kilka z nich było widocznych po malowaniu. Następnym razem już takiego błędu nie popełniłem.
Niemniej jeśli chodzi o samo malowanie, to nie był to zbyt trudny etap. Najpierw pokryłem model siatką czarnego preshadingu, następnie naniosłem kolor kamuflażu na spód samolotu. Tym samym kolorem pomalowałem również wnęki i golenie podwozia – było to typowe dla późnych Spitfire'ów. Kolejnym krokiem było naniesienie pierwszej barwy kamuflażu na górnych powierzchniach. Następnie zamaskowałem model za pomocą papieru i wałków z masy Blu-Tack i naniosłem drugi kolor kamuflażu. Po namalowaniu żółtych krawędzi skrzydeł malowanie mogłem uznać za skończone.
Brudzenie
Spitfire jest mocno pobrudzony na spodzie kadłuba. Jest to typowa cecha tego samolotu. Nawet wypucowane na pokazy maszyny natychmiast pokrywają się charakterystycznymi wyciekami z różnych instalacji. Ponadto dodałem okopcenia za rurami wydechowymi, a ich kształt wzorowałem na zdjęciach archiwalnych tej konkretnej maszyny. Dodałem także okurzony chodnik po lewej stronie kadłuba oraz nieco wytarć lakieru. Eksperymentowałem w tej materii ze srebrną kredką.
Jednostka
Model przedstawia maszynę z 302. Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego” pilotowanego przez Aleksandra Gabszewicza na wiosnę 1945 roku. Gabszewicz miał na swoich samolotach godło osobiste w postaci psa-boksera.
Galeria
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz