Tematem siódmej recenzji żywicznego zestawu firmy Choroszy Modelbud będzie miniatura samolotu, który nigdy nie powstał. PZL.45 Sokół miał być prostym myśliwcem przechwytującym. Głównym wymaganiem postawionym przed konstruktorami była przede wszystkim zwrotność i dobra prędkość wznoszenia. Prędkość maksymalna była traktowana drugoplanowo, dlatego też zastosowano stałe podwozie, które miało ułatwiać operowanie z lotnisk polowych (planowano również wersję z wciąganym podwoziem). Pod koniec 1938 roku projekt maszyny był gotowy, w lutym 1939 roku istniał już model aerodynamiczny. W czerwcu tegoż roku rozpoczęto prace nad pierwszym prototypem. W chwili wybuchu wojny w zaawansowanym stadium był kadłub prototypu, który zniszczono w trakcie ewakuacji zakładów WP-1 na Okęciu.
Model nosi numer katalogowy A82 i powstał w 2003 roku. W trzech strunowych woreczkach producent umieścił 33 żywiczne części oraz owiewkę vacu. Do tego dochodzi skromny arkusik kalkomanii, na którym znajdziemy podstawowe szachownice, fikcyjny numer seryjny i propozycję godła.
Jakość odlewów głównych
elementów płatowca jest niezła. Po wewnętrznych stronach kadłuba odtworzono
detale konstrukcji. Trzeba jednak uważać, bo ścianki są bardzo cienkie (wręcz
prześwitujące), co zwiększa ryzyko przypadkowego uszkodzenia kadłuba, a jego naprawa
może być potem kłopotliwa. Podłużnice i detale na burtach kabiny są odlane przyzwoicie,
choć nie brakuje kilku skaz – na szczęście w dolnej części, która i tak będzie
zasłonięta podłogą.
W przypadku kabiny mamy do czynienia z zupełnym science
fiction, nikt bowiem nie wie jak miałby wyglądać kokpit Sokoła. Należy jednak
docenić propozycję producenta, bo równie dobrze mógł pozostawić sprawę kabiny
modelarzowi. Jeśli ktoś nie będzie zgadzał się z wizją producenta, może z
czystym sumieniem przerabiać kokpit wg własnego uznania. Co ciekawe tym razem
nie będę krytykował tablicy przyrządów. Jest odlana całkiem nieźle i choć nie
ma kalkomanii ze wskaźnikami, to po dodaniu ich we własnym zakresie powinno być
całkiem OK.
Płat odlano jako jeden element. Linie podziału są wgłębne i delikatne, a jego
powierzchnia nie ma żadnych skaz. Pozostałe części są na dostatecznym poziomie,
ale podobnie jak przy innych modelach tego producenta, trzeba będzie poświęcić
trochę czasu na ich dopracowanie. Silnik odtworzono na przyzwoitym poziomie. Po
obróbce i lekkim tuningu powinien ładnie się prezentować.
Podsumowując, mimo że zestaw ma już 11 lat (a niedługo 12), to jest do
naprawdę fajny produkt. Nie jest zbyt skomplikowany, dzięki czemu w krótkim czasie
– i przy niewielkim nakładzie pracy – można postawić na półce polski samolot z
kategorii „co by było, gdyby”. Sokół ma ładną sylwetkę, a jego miniatura
pozwala na popuszczenie wodzy fantazji w kwestii doboru jednostki oraz schematu
malowania.
Ocena
Plusy:
– dobra jakość odlewów elementów płatowca;
– niezły odlew silnika;
– propozycja zabudowania wnętrza kabiny.
Minusy:
– brak blaszki fototrawionej;
– brak kilku godeł do wyboru i narzucony jeden numer seryjny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz